W tym projekcie postawiliśmy na maksymalną spójność – nie tylko estetyczną, ale i funkcjonalną. Od początku było jasne, że to wnętrze ma dawać poczucie równowagi: nie przytłaczać, ale też nie znikać. Zamiast spektakularnych zabiegów wizualnych – konsekwencja, wyczucie i pewność wyborów.
Dominuje tu ciepła, neutralna paleta – beże, złamane biele, naturalne drewno – ale bez monotonii. Równowaga faktur i proporcji sprawia, że przestrzeń oddziałuje bardziej nastrojem niż konkretnym stylem. Jest tu dużo światła, miękkich przejść i powietrza – wszystko podporządkowane temu, żeby wnętrze „nosiło się” dobrze przez lata.
Strefa dzienna została podzielona w sposób płynny – bez sztywnych granic, ale z wyraźnym podziałem funkcji. Przejście między kuchnią, jadalnią a salonem jest naturalne, intuicyjne. Zadbaliśmy o to, by każdy z tych obszarów był wystarczająco niezależny, a jednocześnie spójny z całością.
Współpraca z inwestorami oparta była na dużym zaufaniu i zrozumieniu. Dzięki temu mogliśmy dopracować detale, które często decydują o tym, czy przestrzeń „działa” nie tylko na zdjęciu, ale przede wszystkim na co dzień.
Nie chcieliśmy stworzyć wnętrza „z efektem wow”. Chcieliśmy stworzyć wnętrze, do którego chce się wracać.